Szparagi to jeden z tych produktów, na które czekamy całą zimę. Wiosną znów wracają na targi i do sklepów, ale tylko na chwilę. Nic dziwnego, że chcemy wykorzystać każdą łodygę do cna. Tyle że bardzo możliwe, że robisz coś, przez co wyrzucasz ich zdecydowanie za dużo.
Od lat powtarza się, że końcówki szparagów najlepiej po prostu odłamać – i tyle. Ale to właśnie wtedy marnujesz sporo z całkiem dobrej części warzywa. Jagna Niedzielska ma na to swój prosty sposób. Dzięki niemu zachowasz więcej z łodyżek, a przygotowanie będzie nawet szybsze.
Dlaczego nie warto łamać końcówek szparagów?
Jeśli łamiesz końcówki szparagów „na wyczucie”, czyli po prostu wyginasz je w rękach, to wiedz, że robisz coś, co wydaje się intuicyjne, ale wcale nie działa najlepiej. Łodyga pęka tam, gdzie jej się chce – niekoniecznie tam, gdzie faktycznie kończy się część twarda. Często jest tak, że odłamujesz więcej, niż musisz. Wtedy w koszu ląduje miękka, całkowicie jadalna część.
Jagna Niedzielska mówi wprost: nie łam, bo wtedy to szparag decyduje za ciebie. Zamiast tego daj sobie chwilę i samodzielnie zdecyduj, gdzie faktycznie zaczyna się zdrewniała końcówka. To podejście naprawdę robi różnicę – szczególnie jeśli kupujesz szparagi często. Przy jednym pęczku może nie rzuca się to w oczy, ale przy kilku wychodzi, że marnujesz nawet 20–30% produktu.
Jak prawidłowo przygotować szparagi?
Zacznij od cienkiego obrania dolnej części szparaga. Użyj do tego zwykłej obieraczki do warzyw. Zdejmij około 4–5 cm skórki od dołu. Dzięki temu łatwiej będzie ocenić, gdzie należy dokonać cięcia
Potem zegnij szparag bardzo delikatnie – nie po to, żeby go złamać, ale żeby wyczuć, gdzie faktycznie przestaje być sprężysty. Właśnie w tym miejscu przetnij go nożem. Dzięki temu nie zmarnujesz jadalnej części, a jednocześnie pozbędziesz się włóknistego, twardego końca.
Jeśli masz białe szparagi, podejdź do nich z jeszcze większą dokładnością. Mają grubszą skórkę, więc najlepiej obrać je na całej długości – od główki w dół, zostawiając tylko czubek. Potem również utnij końcówkę w odpowiednim miejscu, nie łam jej. To prosta zmiana w kuchennym nawyku, a efekty zobaczysz od razu – mniej odpadów, więcej szparagów na talerzu.
Co zrobić z końcówkami szparagów?
Skoro już wiesz, jak ograniczyć odpadki, to warto wiedzieć też, co zrobić z tym, co jednak zostanie. Końcówki, nawet jeśli są twarde, wciąż mają w sobie smak. Możesz wykorzystać je do przygotowania wywaru – na przykład bazy do zupy krem ze szparagów. Wystarczy je zagotować w wodzie z cebulą, czosnkiem i odrobiną soli, a potem przecedzić. Taki bulion przyda się też do risotto albo sosu do makaronu – wzmocni smak i nie trzeba będzie używać rosołu z kostki.
Jeśli robisz warzywa pieczone, dodaj końcówki szparagów do brytfanny. Nie musisz ich jeść – po upieczeniu możesz je wyrzucić – ale przez ten czas oddadzą swój aromat innym składnikom. Możesz też zamrozić końcówki i zbierać je przez kilka tygodni, a potem użyć hurtowo. To też sposób na zero waste.
Jak przechowywać szparagi, żeby nie straciły jędrności?
Zdarza się, że nie zdążysz przygotować szparagów od razu po zakupie. Wtedy ważne jest, jak je przechowasz. Najlepszy sposób to postawić je tak jak kwiaty. Włóż je do słoika z wodą, końcówkami w dół. Przykryj luźno woreczkiem foliowym. Wstaw do lodówki. Tak zabezpieczone szparagi mogą spokojnie czekać nawet 3 dni.
Inny sposób to owinięcie końcówek wilgotnym ręcznikiem papierowym i włożenie szparagów do woreczka strunowego. Chodzi o to, żeby podstawa łodygi nie wyschła – wtedy warzywo traci sprężystość i szybciej się psuje.
Przy zakupie zwracaj uwagę na główki – powinny być zamknięte. Świeża łodyga jest jędrna. Jeśli końcówka już na straganie jest bardzo sucha i zdrewniała, to znaczy, że szparag swoje już odleżał.
Źródło: instagram.com/jagna.niedzielska


















