Ziemniaki to obowiązkowy element w polskiej kuchni. Pojawiają się jako dodatek do wielu obiadów, trafiają niemalże do każdej zupy. Mogą być też samodzielnym daniem lub przystawką. Odpowiednio przygotowane, bez tłustego sosu nie mają dużo kalorii, a zimne mają niższy indeks glikemiczny niż gorące. Prawie każdy ma w domu zapas i zna problem kiełkujących ziemniaków. Jedni uważają, że to w niczym nie przeszkadza i można jeść je bez problemu. Inni, że nadają się jedynie do wyrzucenia.

Jak przechowywać ziemniaki, żeby nie kiełkowały?

Wszystkiemu winny jest sposób przechowywania. O wiele większe możliwości mają właściciele domów. Kupują ziemniaki od rolnika i trzymają je w piwnicy. I niby wszystko prawidłowo, ale istotna jest tu też temperatura. Pomieszczenie zdecydowanie nie powinno być ogrzewane. Optymalna temperatura to 5-8 stopni Celsjusza i koniecznie zacienione miejsce. Co w bloku, zwłaszcza w takim bez dodatkowych przestrzeni do przechowywania, wydaje się niemożliwe. I nawet 5 kg ukrytych w kuchni, może szybko zakiełkować. W takiej sytuacji najlepiej jest kupować mniejsze porcje i zużywać je na bieżąco. Niektórzy radzą sobie, wystawiając je na balkon. Jednak ta metoda sprawdza się wyłącznie w cieplejsze zimy, kiedy temperatura nie spada poniżej 5 stopni Celsjusza. Przemrożone są niesmaczne i mają wyraźniej słodki smak i gorszą konsystencję.

O co chodzi z tymi kiełkami?

Przede wszystkim dobrze jest ustalić, czym są owe kiełki. Ziemniaki puszczają je, gdy leżą w ciepłym, wilgotnym i nasłonecznionym miejscu. I wcale to nie oznacza, że muszą spełniać te 3 warunki równocześnie. Bulwy „uznają”, że mają świetne warunki, żeby przeobrazić się w nową roślinę. Co oznacza, że w miąższu rośnie zawartość solaniny. Czym ona jest? To alkaloid, który spożyty w dużej ilości jest toksyczny dla człowieka i jest odpowiedzialny za zatrucie pokarmowe: ból brzucha, biegunka, wymioty i nudności. Same kiełki nie mają takich właściwości, jednak na podstawie ich wzrostu można wywnioskować, że właśnie została rozpoczęta procedura zwiększonego wydzielania solanin.

Jeść ziemniaki z kiełkami czy lepiej wyrzucić?

Powinno to wybrzmieć jednoznacznie, to zależy. Naukowcy z Uniwersytetu Stanowego Karoliny Północnej opublikowali swoje badania, dotyczące kiełkowania ziemniaków. Wniosek jest z tego taki, że dopóki kartofle mają jedynie małe korzenie, to wystarczy je usunąć, obrać i wykorzystać, jak zawsze. Jeśli ziemniak jest nadal jędrny, to i większe kiełki nie przeszkadzają (nadal można ugotować je do obiadu, dodać do zupy, zrobić sałatkę lub domowe frytki belgijskie). Ale gdy jest już bardzo wiotki, do tego stopnia, że nawet trudno go obrać, to zdecydowanie tych nie należy jeść.