W czasach PRL-u brakowało wszystkiego - cukru, kakao, owoców i czekolady - ale nie brakowało pomysłowości. Gospodynie ratowały sytuację, tworząc desery z margaryny, mleka w proszku czy resztek chleba. To właśnie wtedy powstały słodkości, które dziś wspominamy z rozrzewnieniem. Niektóre z nich przeszły do historii, inne do dziś mają swoich wiernych fanów. Poznaj 7 legendarnych deserów z tamtych lat - prostych, tanich, ale pełnych smaku i wspomnień. Numer 2 budzi współcześnie spore kontrowersje, lecz wielu z nas wciąż nie potrafi mu się oprzeć.

Blok czekoladowy

Nie było prawdziwej czekolady? Nie szkodzi. Wystarczyła margaryna, kakao, mleko w proszku i cukier, by stworzyć deser, który smakował jak najlepsze praliny. Do środka dodawano pokruszone herbatniki, a w świątecznej wersji – bakalie, rodzynki lub orzechy. Gdy stężał w lodówce, kroiło się go w grube plastry i serwowało jak najcenniejszy rarytas. Do dziś wiele osób wraca do tego przepisu z sentymentem.

Kogel-mogel

To właśnie on wywołuje najwięcej emocji. Surowe żółtka ucierane z cukrem na puszysty krem były prawdziwym hitem lat 70. i 80. Dzieci przygotowywały go samodzielnie i nikt nie myślał wtedy o tym, że jedzenie surowych jajek może być ryzykowne. Choć dziś wielu woli ich unikać, kogel-mogel wciąż ma swoich zwolenników. W wersji z kakao to już prawdziwa klasyka.

Ciepłe lody

Pomysł na „lody” bez lodówki? Proszę bardzo! W czasach, gdy braki w zaopatrzeniu uniemożliwiały często zakup prawdziwych lodów, wymyślono ich namiastkę. Ciepłe lody to słodki krem w waflu, który miał udawać zamrożony deser. Dzieci zajadały się nimi z zachwytem, choć smak i konsystencja nie miały wiele wspólnego z oryginałem.

Makaron z owocami i śmietaną

Nie było ciasta? Nic nie szkodzi. Wystarczyło ugotować makaron i dodać to, co akurat znalazło się w domu: kompot, twaróg, śmietanę, cukier, a latem świeże owoce z ogródka. Ten deser łączył prostotę i pomysłowość - bo w PRL-u nic się nie marnowało. Dziś wiele osób wraca do tego dania z nostalgią, szczególnie w upalne dni.

Chleb ze śmietaną i cukrem

Jeśli wychowałeś się w PRL-u, z pewnością pamiętasz ten smak. Kromka chleba, łyżka gęstej śmietany i solidna porcja cukru – prościej się nie dało. Ten szybki deser często pojawiał się po szkole, gdy w domu nie było nic słodkiego, a dzieci domagały się „czegoś dobrego”. Smakował najlepiej z ciepłym mlekiem.

Budyń z torebki

Choć dziś to codzienność, w PRL-u budyń z torebki był prawdziwym przysmakiem. Gotowało się go na mleku, a zapach wanilii rozchodził się po całym domu. Jeśli udało się zdobyć kakao, do połowy masy dodawało się odrobinę proszku, by powstał budyń dwukolorowy – niemal jak z cukierni.

Kompot z owocami

To deser i napój w jednym. Latem obowiązkowo - kompot z truskawek, wiśni czy porzeczek. Zimą z suszu owocowego. W czasach, gdy sklepowe półki świeciły pustkami, kompot był jak spełnienie zachcianki "na słodkie". Po wypiciu napoju zostawały owoce, które trafiały do miseczki z cukrem lub na talerz obok obiadu. Dla wielu do dziś to smak rodzinnych niedziel.