Jeśli myślisz, że jedyne słuszne dodatki zawsze to mleko, śmietanka albo cukier, kraj dalekiej północy ma dla ciebie niespodziankę. Tam, gdzie wypija się najwięcej kawy na osobę na świecie, spotkasz się też jedną z najbardziej oryginalnych metod jej podawania. Ten napój w filiżance może wywołać zdziwienie, ale też... zachwyt. Finowie wierzą, że to idealne połączenie smaków, i choć na początku może wydawać się niecodzienne, warto dać mu szansę. To kawa, która ma swoją historię, sens i wyjątkowy smak, którego nie da się pomylić z żadnym innym.

Czym jest kawa po fińsku?

Kawa po fińsku, czyli kaffeost, to napar, do którego dodaje się... ser. Ale nie byle jaki. Chodzi o leipäjuusto, znany też jako „chlebowy ser”. To tradycyjny fiński produkt z mleka krowiego, reniferzego lub koziego, który ma sprężystą konsystencję i charakterystyczne przypieczenia na powierzchni.

Proces wygląda tak: do filiżanki wrzuca się kilka kostek tego sera, a następnie zalewa je gorącą kawą. Ser zaczyna się lekko topić, mięknie, ale się nie rozpuszcza. Na końcu, po wypiciu kawy, można go zjeść – przesiąknięty naparem ma zupełnie inny charakter niż przed zalaniem.

Choć dla wielu może to brzmieć ekstrawagancko, dla Finów to po prostu domowy rytuał. Szczególnie popularny na północy kraju, w regionach Laponii, gdzie ser leipäjuusto jest dostępny na każdym kroku.

Skąd wzięła się kawa z serem? Trochę historii

Historia tego napoju sięga XIX wieku, kiedy to w fińskich domach często brakowało wielu produktów, ale mleko było dostępne przez cały rok. Dlatego przerabiano je na ser, który można było długo przechowywać. A że Finowie zaczęli pić kawę niemal codziennie, postanowili eksperymentować z dodatkami. Wrzucenie kostki lokalnego sera do filiżanki okazało się nie tylko praktyczne (napój zyskiwał na kaloryczności i charakter), ale i smaczne.

Z czasem kaffeost stał się regionalnym przysmakiem i symbolem gościnności. W Laponii do dziś serwuje się go gościom jako coś wyjątkowego, niemal ceremonialnego. Kiedy odwiedzisz dom w północnej Finlandii, może cię spotkać właśnie taki zaszczyt – kawa z serem podana z uśmiechem i opowieścią o dawnych czasach.

Co ciekawe, choć kaffeost nie rozprzestrzenił się szeroko poza Finlandię, jest dziś jednym z kulinarnych znaków rozpoznawczych tego kraju – obok korvapuusti (bułeczek cynamonowych) czy poronkäristys (gulaszu z renifera).

Jak smakuje kawa po fińsku i z czym można ją porównać?

Na pierwszy łyk – zaskoczenie. Kawa po fińsku nie smakuje jak cappuccino ani americano. To coś zupełnie innego. Smak jest łagodniejszy, lekko mleczny, ale z wyczuwalnym charakterem sera. Kostki nie rozpuszczają się całkowicie, ale nasiąkają kawą. W smaku przypominają trochę mleczno-karmelowy deser, ale z nutą goryczki.

Jeśli szukasz porównania, kaffeost może kojarzyć się z kawą z mlekiem skondensowanym albo z tzw. bulletproof coffe, czyli kawą z masłem lub olejem kokosowym. 

Nie każdemu od razu przypadnie do gustu, ale warto podejść do tego jak do degustacji – bez uprzedzeń. Po kilku łykach można się przekonać, że kawa i ser to duet, który – choć nietypowy – ma sens. Zwłaszcza gdy ten ser ma lekką kwasowość i karmelizowaną skórkę.

Czy można przygotować taką kawę w Polsce? 

Nie musisz jechać do Laponii, żeby spróbować kawy po fińsku. W Polsce też da się to odtworzyć – choć trzeba trochę pokombinować. Kluczowy jest regionalny dodatek. Leipäjuusto nie jest dostępny w polskich sklepach, ale możesz użyć zamienników. Ser powinien być łagodny w smaku, sprężysty, ale nie gumowaty, delikatnie słony i lekko podsmażony.

Możesz spróbować z halloumi, paneerem lub oscypkiem. Pokrój ser w kostkę, podsmaż go na suchej patelni do momentu, aż zrobią się brązowe plamki, a potem wrzuć do filiżanki i zalej gorącą kawą.

Najlepiej sprawdzi się kawa przelewowa albo parzona w tygielku – powinna być aromatyczna, ale nie zbyt kwaśna.