W warzywniakach i marketach coraz częściej pojawiają się owoce, które jeszcze kilka lat temu były u nas kompletnie nieznane. Egzotyka przestaje dziwić, ale co jakiś czas trafi się coś, co naprawdę przykuwa uwagę. Tak było właśnie z czerwonym kiwi – natknęłam się na nie przypadkiem w Lidlu. Niepozorna, oliwkowobrązowa skórka jak u klasycznych okazów, ale w środku? Soczysty, nietypowo wybarwiony miąższ i smak, który przywodzi na myśl zarówno tropikalne, jak i rodzime owoce. Przeprowadziłam kulinarne dochodzenie, co to za odmiana, skąd się wzięła i jak ją wykorzystać w kuchni.
Czym jest czerwone kiwi i skąd się bierze?
Czerwone kiwi to nie jest jakaś sztucznie barwiona wersja zwykłego kiwi. To odrębna odmiana, która powstała w naturalny sposób przez krzyżowanie różnych gatunków. Nosi nazwę Actinidia chinensis, tak samo jak klasyczne okazy, ale wyróżnia się intensywnie czerwonym środkiem – najczęściej w postaci pierścienia wokół pestek.
Najwięcej czerwonych kiwi uprawia się w Azji, głównie w Chinach i Nowej Zelandii. Do Europy trafia sezonowo – nie przez cały rok, dlatego warto korzystać, kiedy już się pojawi. W Polsce to nadal nowinka, ale dzięki sieciom takim jak Lidl zaczyna trafiać na sklepowe półki.
Nie ma włosków na skórce jak zwykłe kiwi, jest gładsze i nieco mniejsze. W przekroju prezentuje się naprawdę efektownie – może być ozdobą deserów, ciast, sałatek. Ale jego największa siła to smak.
Jak smakuje czerwone kiwi? Czym różni się od zwykłego?
Pierwsze wrażenie: słodycz. Zdecydowanie intensywniejsza niż w zielonym kiwi, które bywa mocno kwaśne. Smak czerwonej odmiany jest delikatniejszy, bardziej tropikalny, z nutami truskawki, banana, a nawet winogrona. Nie ma tej charakterystycznej kwasowości ani lekkiej cierpkości. Dla wielu osób, które nie przepadają za kwaśnymi owocami, może to być odkrycie roku.
Konsystencja miąższu pozostaje podobna – miękka, nieco bardziej soczysta, pełna drobnych pestek. Skórka jest cieńsza i bardziej miękka, dzięki czemu można ją jeść razem z owocem, o ile dobrze go umyjesz.
To też świetna opcja dla dzieci – miąższ nie szczypie w język, nie drażni podniebienia, a jednocześnie jest bardzo słodki i kolorowy. Jeśli chcesz przekonać malucha do jedzenia owoców, to czerwone kiwi może być sprzymierzeńcem.
Fot. Getty/iStock, Ana Lopez Fernandez
Do czego wykorzystać czerwone kiwi w kuchni?
Ten owoc jest bardzo wdzięczny. Nie tylko ze względu na smak, ale też wygląd. Możesz go po prostu przekroić i zjeść łyżeczką – jak klasyczne kiwi. Ale warto się też trochę pobawić. Oto kilka pomysłów:
- Desery na zimno: pokrój czerwone kiwi w plastry i ułóż na jogurtach, musach, budyniach lub deserach typu panna cotta.
- Ciasta i tarty: wygląda świetnie jako owocowy wierzch – szczególnie w towarzystwie jasnych kremów i innych owoców w kontrastowych kolorach.
- Sałatki owocowe: dzięki słodkiemu smakowi dobrze komponuje się z kwaśnymi owocami, takimi jak granat. Ale możesz też połączyć je z pomarańczami i kaki.
- Smoothie i koktajle: doda naturalnej słodyczy i koloru, szczególnie w połączeniu z bananem lub mango.
- Sałatki wytrawne: w towarzystwie sera feta, rukoli i orzechów też się sprawdzi.
Dobrze znosi przechowywanie w lodówce, ale najlepiej smakuje, gdy jest dojrzałe – miękkie w dotyku, ale nie rozpadające się. Warto kupić kilka sztuk i pozwolić im dojrzeć w domu.
Gdzie kupić czerwone kiwi i ile kosztuje?
Na ten moment czerwone kiwi nie jest dostępne we wszystkich sklepach. Trafiłam na nie w Lidlu – owoc był wyeksponowany jako sezonowa nowość. Kosztował 3,99 zł za sztukę, czyli trochę więcej niż zwykłe kiwi, ale warto potraktować go jak ciekawostkę do spróbowania.
Zazwyczaj pojawia się jesienią i na początku zimy, więc to teraz jest najlepszy moment, żeby go poszukać. Zwróć uwagę na etykietę – może być podpisany jako „red kiwi" albo „kiwi hongyang".

















