Pistacjowe szaleństwo ogarnęło całą Polskę, od morza do Podhala. Szał na punkcie produktów z zielonymi orzeszkami przywędrował do naszego kraju z zagranicy już ładnych parę miesięcy temu. W ostatnim czasie szczególnie głośno było o wyrobach „dubajskich”, na czele ze słynną już czekoladą, za którą słono płacimy wszyscy dzisiaj nawet w najtańszych marketach.
Po drodze były jeszcze pączki, serniki, czekoladki, cukierki – czego tylko dusza zapragnie – rzecz jasna o smaku pistacjowym. Nic więc w tym dziwnego, że miejsce na półkach sklepowych szturmem zdobyły także pasty i kremy o smaku pistacjowym.
W swojej ofercie ma taki wyrób zarówno Biedronka, jak i Lidl i właściwie wszystkie już dzisiaj duże sieci supermarketów w Polsce. Nie gorszy jest także i Carrefour, w którym można znaleźć kilka rodzajów rzeczonego kremu o charakterystycznej zielonej barwie.
Producent kremu pistacjowego wprowadza klientów w błąd
Wśród pistacjowych past dostępnych w Carrefourze znalazła się jednak czarna owca. O co chodzi? O sprawie poinformował na Facebooku serwis „Pomysłodawcy”:
– To jedne z nowych nowych kremów pistacjowych, które pojawiły się w Carrefour, nie sprawdzałem ich smaku jeszcze, ale pokazuję wam jako ciekawostkę w zakresie etykietowania produktów i tego jak łatwo czasem można kupić coś innego niż się planowało – napisał admin strony w poście skierowanym do facebookowiczów.
O co tutaj chodzi? W sklepie Carrefour można nabyć dwa niemalże identyczne słoiczki z pastą o smaku pistacjowym, w niemalże takiej samej cenie. Słowo „niemalże” jest jednak tutaj kluczowe. Słoiczki z kremem pistacjowym mocno różnią się jednak pod jednym względem – idzie tutaj o zawartość pistacji.
Ile pistacji jest w kremie pistacjowym?
W jednym z produktów zawartość tych orzeszków to 45%, czyli tyle, ile mniej więcej wynosi rynkowy standard. Sęk w tym, że w prawie że bliźniaczym słoiczku można nadziać się na produkt zawierający ledwie 20% pistacji. Cena? Ledwie kilka złotych mniej, co przy tak drogim produkcie jak krem pistacjowy (słoiczek to niemal zawsze cena ponad 20 zł) prawie nie robi klientom większej różnicy.
Wnioski wysnute przez fanpage „Pomysłodawcy” i podchwycone przez internautów nie pozostawiają wątpliwości. To nic innego, jak robienie klientów w konia przez „sprytnego” producenta obu przysmaków.
Dlaczego warto uważać na etykiety produktów?
Co więcej, oba kremy marki Emporio Italia są sygnowany znaczkiem „Włoskie przysmaki”, co sugeruje włoskie pochodzenie pasty. Nic bardziej mylnego – kod kreskowy wskazuje miejsce produkcji produktu na Polskę.
Nie przeszkadzało to jednak producentowi oznaczyć gorszy, 20-procentowy krem pistacjowy mylącym dopiskiem „produkt sycylijski” – być może miał tutaj na myśli pochodzenie orzeszków, jednak trzeba powiedzieć wprost – nie jest to wystarczające wytłumaczenie.
Czy podwójne standardy w obrębie jednej marki pasty pistacjowej to przypadek? Czy producent po prostu zmienił recepturę swojego kremu, a na półkach sklepu pozostały resztki starej partii? Niezależnie od tego wydaje się, że zamiast przyjemnego pistacjowego posmaku w ustach, klientom pozostał raczej niesmak…
Źródło: Pomysłodawcy/Facebook















