Nie zawsze trzeba gotować i piec przez pół dnia, żeby podać na stół coś smacznego. Czasem wystarczy jeden dobrze wybrany w sklepie produkt, który zrobi robotę. Tak było z tym pasztetem drobiowo-wieprzowym z wątróbką i truflą letnią. Kupiłam go raz w Lidlu, z ciekawości. Dziś nie wyobrażam sobie bez niego świątecznego stołu. A najlepsze? Że każdy myśli, że zrobiłam go sama.

Czym wyróżnia się ten pasztet?

To nie jest zwykły, sklepowo-szary pasztet, który znika z pamięci zaraz po zjedzeniu. Ten, zamknięty w 300-gramowym słoiczku marki Deluxe, robi wrażenie od pierwszego kęsa. Powstaje z mięsa wieprzowego, drobiowego i wątróbki z kurczaka, dzięki czemu ma aksamitną, lekko kremową strukturę, a przy tym nie jest mdły ani za tłusty.

To, co jednak robi największe wrażenie, to dodatek trufli letniej. Nie jest jej dużo – i dobrze. Smak nie przytłacza, ale subtelnie podbija całość, dając elegancki, lekko orzechowy posmak. To ten akcent, który sprawia, że pasztet smakuje jak z dobrej restauracji, a nie z półki sklepowej.

Już po otwarciu słoika widać, że to produkt lepszej jakości. Wierzch jest lekko ścięty, ale bez nadmiaru tłuszczu. Pasztet jest równy, dobrze się rozsmarowuje, nie rozpada się, nie jest suchy ani zbyt zbity.

Cena? 12,99 zł za słoik 300 g. Jak na pasztet z truflą, to naprawdę niedużo. Zwłaszcza że wystarcza na kilka solidnych porcji. A jego smak jest bezcenny.

mojegotowanie.pl

Jak go podawać, żeby wyglądał (i smakował) jak domowy?

Pasztet sam w sobie jest pyszny, ale warto podać go tak, by wyglądał jak własnej roboty. Ja najczęściej przekładam go z wyprzedzeniem do ceramicznej foremki i wstawiam na kilka godzin do lodówki. Tuż przed podaniem dekoruję wierzch gałązką tymianku, odrobiną pieprzu i kilkoma kropelkami oliwy truflowej (opcjonalnie, jeśli chcę podkręcić ten aromat jeszcze mocniej).

Świetnie smakuje z chrupiącym pieczywem, szczególnie z razowym chlebem, bagietką albo domowym chlebem na zakwasie. Obok warto postawić coś kwaśnego lub słodko-kwaśnego: domowe konfitury z czerwonej cebuli, żurawina, śliwka w occie, albo ogórki kiszone. Takie połączenie przełamuje maślany smak pasztetu i tworzy kompletne danie, które znika z półmiska błyskawicznie.

Jeśli chcesz go podać na zimno, wyjmij z lodówki około 15 minut przed podaniem. W temperaturze pokojowej lepiej rozwija się smak, szczególnie trufli.

Dlaczego warto mieć go w zapasie?

Po pierwsze, to świetna awaryjna przekąska, gdy goście wpadają niespodziewanie. Wystarczy otworzyć słoik, dorzucić parę dodatków i gotowe. Po drugie, idealnie sprawdza się w święta, gdy masz pełne ręce roboty i nie chcesz robić pasztetu od zera, a jednocześnie zależy ci na smaku „jak z domu”.

Ten pasztet to także dobra opcja, jeśli planujesz przygotować świąteczne deski przystawek. Obok serów, marynat, wędlin i past, pasztet z truflą sprawdza się idealnie jako wykwintny dodatek, który robi efekt „wow”, nawet jeśli całość przygotujesz w kwadrans.