Wielkanoc bez domowego chrzanu? Trudno to sobie wyobrazić. Ale jego tarcie to dla wielu kulinarny koszmar - piekące oczy, kręcenie w nosie i morze łez są nieuniknione. Na szczęście jest prosty sposób, aby uniknąć tego dyskomfortu i nadal cieszyć się aromatycznym dodatkiem do świątecznych dań. Zobacz, jak trzeć chrzan, żeby nie płakać i zbyt mocno się nie napracować. 

Dlaczego warto się przemęczyć i zrobić chrzan samodzielnie?

W czasach, kiedy wszystko można kupić gotowe, domowy chrzan wielkanocny wydaje się zbędnym wysiłkiem. Ale tylko do momentu, kiedy go spróbujesz. Ręcznie starty, świeży chrzan to zupełnie inna liga – pachnie intensywnie, ma ostry, świeży smak i doskonale podkreśla smak tradycyjnych dań. To nie to samo co wodnisty, łagodny chrzan ze sklepu, często z dodatkiem octu spirytusowego, cukru i stabilizatorów.

Domowy chrzan to też większa kontrola nad smakiem i składem. Możesz doprawić go po swojemu: dodać śmietanę, żółtko, sok z cytryny, sól, cukier albo zostawić go „na ostro”. Warto też pamiętać, że chrzan to nie tylko dodatek smakowy. Już nasze babcie mówiły, że chrzan „czyści nos i gardło”. I miały rację, a wszystko to dlatego, że zawiera synigrynę, która w organizmie zamienia się w substancje hamujące rozwój bakterii

Zimny start, czyli jak przygotować chrzan, by nie płakać

Większość osób, które raz w życiu starły chrzan ręcznie, długo nie chce tego powtarzać. Problemem są drażniące olejki eteryczne – ulatniają się z komórek korzenia w trakcie ścierania i błyskawicznie atakują błony śluzowe. Rezultat? Pieczenie oczu, łzawienie, duszności.

Da się jednak znacznie złagodzić ten efekt, jeśli odpowiednio się przygotujesz. Najważniejsza zasada to schłodzenie chrzanu przed tarciem. Korzeń włóż do lodówki na co najmniej 2 godziny, a najlepiej na całą noc. Możesz też zanurzyć go na kilkadziesiąt minut w bardzo zimnej wodzie – jeszcze lepiej, jeśli włożysz tam kilka kostek lodu. W obu tych metodach zimno ograniczy parowanie olejków, a ty zachowasz komfort.

Przygotowanie korzenia to kolejny ważny etap. Umyj go dokładnie szczoteczką, obierz z cienkiej skórki i sprawdź, czy nie ma uszkodzeń, ciemnych przebarwień lub zdrewniałych fragmentów. Jeśli są – usuń je nożem. Potem warto chrzan pokroić w mniejsze kawałki – będą łatwiejsze do obróbki, niezależnie od wybranej metody.

Nie zapomnij też o wietrzeniu pomieszczenia – uchyl okno, włącz wyciąg kuchenny albo postaw wentylator obok blatu. Wszystko, co pomoże rozproszyć opary, będzie twoim sprzymierzeńcem.

Czym najlepiej trzeć chrzan? Przegląd metod – od tarki po wyciskarkę

Ręczne tarcie to klasyk, ale też najbardziej męcząca forma – dobra, jeśli robisz niewielką porcję i masz czas. Jeśli jednak chcesz uniknąć łez i przyspieszyć pracę, sięgnij po sprzęt. Dobrym rozwiązaniem będzie:

  • Maszynka do mięsa – najlepiej ręczna, ale może być też elektryczna. Użyj drobnego sitka. Chrzan trzeba pokroić wcześniej na krótsze kawałki, ale samo mielenie jest szybkie i wygodne.
  • Blender kielichowy – działa szybko, a zamknięty pojemnik ogranicza kontakt z oparami. Użyj pulsacyjnego trybu i obserwuj konsystencję.
  • Malakser z tarczą do warzyw – sprawdzi się idealnie przy większych ilościach. Można zetrzeć chrzan w kilka minut.
  • Wyciskarka wolnoobrotowa – sprzęt raczej nietypowy do chrzanu, ale sprawdza się świetnie. Zamiast ścierać, wyciska on miąższ, oddzielając go od soku. Jeśli chcesz uzyskać bardzo gładki chrzan – to strzał w dziesiątkę.

Jak przechowywać domowy chrzan?

Niezależnie od metody, warto dodać do startego chrzanu kilka kropel soku z cytryny albo odrobinę octu jabłkowego, a zapobiegnie to ciemnieniu i sprawi, że masa dłużej zachowa świeży wygląd.  A jeśli chcesz przygotować wersję łagodniejszą, wymieszaj chrzan z:

  • gęstą śmietaną (najlepiej 18%),
  • majonezem lub jogurtem naturalnym,
  • startymi buraczkami – klasyczna ćwikła, idealna do jajek i wędlin,
  • gotowanymi żółtkami jaj – daje to kremowy, mniej ostry efekt.

Świeżo starty chrzan najlepiej zużyć od razu – wtedy ma najwięcej smaku i „ognia”. Ale jeśli zrobisz większą porcję, możesz ją bez problemu przechować. Wystarczy szczelny słoiczek i chłodne miejsce – najlepiej lodówka. Dodatek kwasu (cytryna, ocet winny) spowolni utlenianie, a całość zachowa swoje właściwości nawet przez tydzień.