Uszka z grzybami zajmują wysokie miejsce na liście dań przygotowywanych przed Wigilią. Potrafią pochłonąć mnóstwo czasu, szczególnie wtedy, gdy chcesz zrobić je porządnie, z domowym farszem, z ciasta cienkiego jak pergamin. Żeby nie zostawiać wszystkiego na ostatnią chwilę, dobrze jest przygotować farsz wcześniej i przechować go w zamrażalniku. To pozwala spokojnie zaplanować inne etapy gotowania. Zamrożony farsz możesz wyjąć nawet na dzień przed lepieniem, a uszka wyjdą tak samo smaczne, jakbyś nadziewał je tego samego dnia. Warunek jest jeden: odpowiednie obchodzenie się z rozmrożonym nadzieniem.

Zrób farsz wcześniej i zyskaj czas przed świętami

Przygotowanie farszu to nie jest wielka filozofia. Wystarczą grzyby — najlepiej suszone borowiki lub podgrzybki, które wcześniej moczysz i gotujesz, ewentualnie dodajesz do nich trochę pieczarek dla objętości. Na patelni podsmaż cebulę, dorzuć drobno posiekane grzyby, dopraw solą i pieprzem. Masa powinna być gęsta, dobrze przesmażona, aromatyczna. Jeśli farsz będzie zbyt wilgotny, może słabo się przechowywać, dlatego lepiej nie dolewaj zbyt dużo wody i nie zostawiaj niedosmażonych składników.

Po usmażeniu przełóż wszystko na talerz lub deskę, rozłóż cienką warstwą i zostaw do całkowitego wystygnięcia. Nie chowaj gorącej masy do pojemnika — para wodna zbierze się pod przykryciem i sprawi, że smak i struktura farszu się pogorszą. Dopiero gdy będzie zimny, możesz przełożyć go do szczelnego opakowania. Dobrze sprawdza się pojemnik z pokrywką lub woreczek strunowy, z którego trzeba wypchnąć jak najwięcej powietrza.

Zamiast zamrażać wszystko naraz, podziel farsz na kilka mniejszych porcji. Dzięki temu później rozmrozisz dokładnie tyle, ile potrzebujesz, bez odmrażania całego zapasu. Taki farsz spokojnie możesz trzymać w zamrażarce do trzech miesięcy, najlepiej z wyraźnie zapisaną datą na opakowaniu.

Nie rozmrażaj farszu w pośpiechu — od tego zależy jego smak

W dniu, w którym chcesz lepić uszka, nie wyciągaj farszu z zamrażarki na blat i nie próbuj go rozmrażać w mikrofalówce. Najlepiej przenieś go z zamrażarki do lodówki wieczorem, dzień wcześniej. Powolne rozmrażanie sprawi, że masa nie straci aromatu i zachowa swoją zwartą strukturę.

Gdy już będzie miękki i całkowicie rozmrożony, warto przełożyć go na patelnię. Podgrzewaj go na małym ogniu, mieszając, aż nadmiar wilgoci odparuje. Podczas mrożenia i rozmrażania zawsze zbiera się trochę wody — jeśli zostawisz ją w farszu, masa będzie rozwodniona, zapach i smak stracą intensywność i trudniej będzie ją zawinąć w ciasto.

Po odparowaniu farsz stanie się zwarty, elastyczny i łatwo będzie go porcjować. Taki stan to moment, w którym możesz zacząć nadziewać ciasto. Nie musisz już nic doprawiać, od razu możesz przejść do lepienia. Co ważne, po ugotowaniu uszka będą miały pełny smak, nie rozkleją się i nie wypuszczą wody do barszczu.

Więcej praktycznych patentów na pirogi i uszka widziałam ostatnio na kanale messsengerowym MojegoGotowania.pl. Warto tam zajrzeć.

Farsz smakuje po rozmrożeniu tak samo dobrze, jak świeży — jeśli o niego zadbasz

Jeśli dobrze przechowasz farsz, a potem powoli go rozmrozisz i podgrzejesz na patelni, nic nie straci. Aromat zostaje taki sam, smak się nie zmienia, a konsystencja nadal pozwala na wygodne lepienie. Trzeba tylko pamiętać, że to nie jest produkt, który lubi „szybkie ruchy”. Wystarczy, że zaczniesz działać dzień wcześniej — dzięki temu nie będziesz mieć problemu z nadzieniem, które zrobi się zbyt rzadkie albo bez wyrazu.

Jeśli po świętach zostanie ci zapas, nie musisz go wyrzucać. Taki farsz dobrze sprawdza się w krokietach, naleśnikach albo nawet jako smarowidło na kanapkę. Najlepiej zużyć go w najbliższych dniach, gdyż kolejne zamrażanie nie jest już wskazane.