Jeśli kluski kładzione kojarzą ci się z twardą kulką albo glutem o dziwnej strukturze, to znaczy, że coś poszło nie tak. Sama przez to przechodziłam. Za rzadka masa rozlewa się na wodzie, zbyt gęsta tworzy grudki. A przecież chodzi o to, żeby kluski były mięciutkie jak podusie i rozpływały się w ustach. Moja babcia robiła je na oko, ale przez lata obserwacji wyłapałam jej „złotą proporcję”. Od tamtej pory nie wróciłam do żadnej innej wersji.

Co to właściwie są kluski kładzione i do czego je podać?

Kluski kładzione łyżką to bardzo prosty i szybki dodatek do obiadu. Robisz je z kilku składników, które zazwyczaj masz już w kuchni: mąki, jajek, wody lub mleka i odrobiny tłuszczu. Ciasto ma być gładkie i elastyczne, ale nie lejące się. Musi dać się nabrać łyżką i zsunąć prosto do wrzątku. Gotują się tylko kilka minut.

Możesz je podać jako zamiennik ziemniaków czy kaszy. Świetnie smakują z gulaszem, pieczenią, sosem pieczarkowym albo koperkowym. Dobrze znoszą mrożenie, więc spokojnie możesz zrobić ich więcej i część zamrozić „na zaś”. Są też świetną opcją na szybki obiad dla dzieci. Jeśli zrobisz je na mleku i podasz z masłem oraz cukrem, trudno będzie się im oprzeć.

Dlaczego kluski mogą wychodzić za twarde lub za rzadkie?

Tu najczęściej pojawiają się problemy. Ciasto na kluski kładzione jest dość kapryśne. Jeśli przesadzisz z mąką, kluski wyjdą twarde i gumowate. Jeśli dasz za dużo płynu, rozleją się na wodzie i rozpadną podczas gotowania. Sama kiedyś myślałam, że jak ciasto „ledwo trzyma się łyżki”, to będzie idealne, a potem w garnku miałam klusko-zupę.

Niektóre przepisy podają ilości „na oko” albo w bardzo ogólnych proporcjach, np. szklanka mąki, jajko i tyle mleka, ile ciasto „weźmie”. To może działać, jeśli masz wprawę, ale jeśli nie, potrzebujesz konkretów. No i nie każdy wie, że nawet mąka mące nierówna, jedna może być bardziej sucha, inna bardziej chłonna. Do tego dochodzi wielkość jajek, czasem L, czasem M, a różnica w ilości płynu, który wnoszą, jest ogromna.

Dlatego właśnie tak ważna jest proporcja, która uwzględnia nie tylko ilość składników, ale i ich charakterystykę. I nie chodzi tu tylko o mąkę czy jajko. Znaczenie ma nawet to, czy użyjesz mleka, czy wody.

Złota proporcja babci, czyli ile czego dać, żeby kluski były zawsze idealne

No i teraz najważniejsze: złota proporcja. Zapamiętaj ją raz na zawsze, a twoje kluski już nigdy nie wyjdą gumowate ani rozlazłe. Na każde 100 g mąki pszennej (typ 450 lub 500) dodaj 1 jajko (rozmiar M) i 50 ml mleka. Do tego pół łyżeczki oleju i szczypta soli. To wszystko. Nic więcej nie potrzeba.

Jeśli chcesz zrobić więcej klusek, po prostu zwiększ ilość składników zachowując tę sama proporcję. Przy dwóch jajkach, daj 200 g mąki, 100 ml mleka. I tak dalej. Dzięki temu ciasto zawsze będzie miało tę samą, odpowiednią konsystencję, niezależnie od tego, ile klusek gotujesz.

Możesz oczywiście modyfikować przepis, dodać trochę posiekanej natki pietruszki albo startego sera do ciasta. Ale bazowa proporcja zawsze zostaje taka sama. Z czasem zaczniesz ją wyczuwać intuicyjnie, ale warto trzymać się jej zwłaszcza na początku.