Wchodzisz do sklepu, zerkasz na półkę z bakaliami, sięgasz po znane i lubiane klasyki: dary leszczyny, które kojarzą się ze świętami, migdały, czasem pistacje. A te duże, jasne, trochę dziwaczne „drewienka" mijasz bez zastanowienia. Orzechy brazylijskie nie mają dobrej reklamy. Rzadko pojawiają się w polskich przepisach, mało kto wie, co z nimi zrobić i jak smakują. A szkoda, bo mają w sobie ogromny potencjał – zarówno smakowy, jak i kulinarny. Są też dość łatwo dostępne, więc nie trzeba biegać do egzotycznych delikatesów, by ich spróbować. Świetnie sprawdzą się między innymi w grudniowych wypiekach i deserach, ale nie tylko. 

Czym charakteryzują się orzechy brazylijskie?

Orzechy brazylijskie mają pokaźne rozmiary, większe niż okazy z działu z bakaliami, które znasz. Mają kształt przypominający kawałek drewna albo klin, a ich powierzchnia jest gładka i lekko błyszcząca. W środku są jasne, kremowe, zwarte. Ich wielkość to efekt naturalnej budowy owocu, z którego pochodzą – przypomina on dużą kokosową łupinę, w której znajduje się nawet do 20 takich „kawałków”. Na zdjęciu głównym artykułu przedstawione są w indywidualnych skorupkach.

Orzechy te nie są obrabiane w taki sposób, jak inne popularne gatunki. Nie są łuskane z cieniutkiej skórki, jak migdały. Często dostajesz je już gotowe do jedzenia, ale wciąż z częściowo pokrywającą ją, cienką, brązową otoczką. Można ją obrać, ale nie trzeba, bo nie wpływa na smak.

Są mieszanką delikatnej, lekko ziemistej słodyczy z kremowym, wręcz mlecznym posmakiem. Nie są chrupiące jak nerkowce, są raczej miękkie, lekko maślane

Fot. Getty/iStock, 4kodiak

Gdzie rosną orzechy brazylijskie?

Orzechy brazylijskie rosną tylko w jednym miejscu na świecie – w dzikich lasach Amazonii. Brazylia, Boliwia i Peru to ich naturalne środowisko. Co ciekawe, nie da się ich uprawiać w typowych sadach. Drzewo, z którego pochodzą, zwane orzesznicą, potrzebuje do życia bardzo konkretnego ekosystemu. Obecności określonych gatunków pszczół, które są w stanie zapylić jego kwiaty. A także dzikich zwierząt, takich jak aguti, które pomagają rozprzestrzeniać nasiona.

Dlatego wszystkie orzechy brazylijskie, które trafiają do sklepów, są zebrane w naturze. Nie ma plantacji. To produkt w 100% dziki – i to też tłumaczy ich cenę. Są droższe niż orzechy włoskie czy ziemne, ale za to dostajesz coś naprawdę wyjątkowego.

Warto też wiedzieć, że orzesznica może żyć ponad 500 lat, a owoce zaczyna wydawać dopiero po kilkudziesięciu. To kolejny powód, dla którego są tak unikalne.

Jak wykorzystać orzechy brazylijskie w kuchni?

Zacznij od najprostszych rzeczy. Pokrój je na kawałki i dodaj do domowego brownie. Ich kremowa struktura będzie pięknie uzupełniać czekoladową masę. Albo upraż je delikatnie na suchej patelni i wrzuć do świątecznego piernika. Zyskają głębię, a ciasto przyjemnie się wzbogaci.

Orzechy te można też miksować. Wystarczy wrzucić je do blendera i rozdrabniać przez kilka minut, aż powstanie gładkie masło. Nie trzeba dodawać oleju, bo są wystarczająco tłuste. Taki krem można rozsmarować na chlebie, dodać do owsianki albo wykorzystać do sosu.

Spróbuj też zmielić je i wymieszać z przyprawami. Będą świetnym składnikiem panierki do pieczonego kurczaka albo ryby. Nadają lekko słodki, orzechowy smak i chrupkość.

Orzechy brazylijskie dobrze współpracują z przyprawami korzennymi, cynamonem, imbirem, kakao i wanilią. Pasują też do karmelu, miodu, suszonych śliwek, a nawet rozmarynu czy koziego sera.

Fot. Adobe Stock, Annie

Gdzie je kupić i na co uważać?

Orzechy brazylijskie bez problemu znajdziesz w marketach. Najczęściej leżą obok nerkowców, orzechów włoskich czy migdałów. Są w ofercie Biedronki, Lidla i Auchan, a także w większości sklepów internetowych i ze zdrową żywnością. Kupując je, zwróć uwagę na datę ważności i opakowanie. Orzechy te są bogate w tłuszcz, więc szybko jełczeją. Jeśli są stare, poczujesz nieprzyjemny, oleisty zapach. Najlepiej wybierać te w szczelnych, nieprzezroczystych opakowaniach, a po otwarciu przechowywać je w lodówce lub chłodnej szafce, najlepiej w szklanym słoiku.

Trzeba też pamiętać, że nie są to orzechy do jedzenia garściami. Ze względu na zawartość selenu rekomenduje się, by nie spożywać ich więcej niż 30 g dziennie.