Kopytka to jeden z tych przepisów, który zna prawie każdy. A jednak ile razy ci się zdarzyło, że ciasto się za bardzo kleiło? Trzeba było dosypywać mąki, a potem kluski wychodziły twarde albo gumowate. Ja też tak miałam – aż do momentu, kiedy zaczęłam piec ziemniaki, zamiast je gotować. Od tego czasu moje kopytka to czysta przyjemność: lekkie, mięciutkie, nie kleją się do rąk, nie trzeba sięgać po mąkę na podsypkę. I nie, to nie jest żadna ekstrawagancja – po prostu sprytniejsze podejście do klasyki. W dodatku mają jeszcze lepszy aromat. 

Dlaczego pieczenie ziemniaków zmienia wszystko?

Sekret tkwi w wodzie. Gotowane ziemniaki – nawet dobrze odparowane – zawsze wchłoną trochę wilgoci. A im jej więcej, tym więcej mąki musisz dodać, żeby związać ciasto. A to oznacza twardsze kopytka. I tu właśnie pieczone ziemniaki robią różnicę.

Kiedy pieczesz ziemniaki w całości, w skórkach, cała woda z ich wnętrza powoli odparowuje. Miąższ robi się suchszy, bardziej zbity i pełen smaku. Po wystudzeniu i przetarciu przez praskę masz gotową bazę do idealnie elastycznego ciasta, które się nie klei do rąk i podłoża. Bez potrzeby dosypywania mąki i bez oblepionych palców.

Pieczone ziemniaki pozwalają też lepiej kontrolować proporcje. W klasycznych przepisach często pada formułka „mąki tyle, ile ciasto zabierze”. A zabiera, bo warzywo jest zbyt mokre. Gdy używasz pieczonych – już na starcie możesz ograniczyć mąkę do minimum, np. 150–200 g na 1 kg kartofli. Wychodzą lekkie kluski, które wciąż trzymają kształt po ugotowaniu.

Jak przygotować ziemniaki na kopytka?

Wybierz ziemniaki mączyste – typ B lub C. Idealne będą stare odmiany jak bryza, ibis lub tajfun. Nie nadają się młode ziemniaki ani te typu A, bo są zbyt wodniste i nie mają odpowiedniej struktury.

Nie obieraj ich przed pieczeniem. Upiecz je w całości, w mundurkach, w 180°C przez około godzinę – aż będą miękkie w środku. Możesz też nakłuć je widelcem, by przyspieszyć parowanie. Po upieczeniu zostaw je na chwilę do ostygnięcia, następnie obierz ze skórki i przeciśnij przez praskę lub rozgnieć dokładnie tłuczkiem.

Najlepiej zrobić to jeszcze, gdy ziemniaki są jeszcze ciepłe – wtedy masa jest bardziej plastyczna i łatwiej się łączy z pozostałymi składnikami. Na tym etapie możesz też dodać sól – dzięki temu smak wniknie w głąb ciasta, a nie zostanie tylko na powierzchni.

Przepis na kopytka z pieczonych ziemniaków krok po kroku

Składniki:

  • 1 kg pieczonych ziemniaków (ważone po upieczeniu i obraniu)
  • ok. 200 g mąki pszennej (typ 450–550)
  • 1 jajko
  • 1 płaska łyżeczka soli
  • opcjonalnie: szczypta kurkumy

Sposób przygotowania:

  1. Ziemniaki upiecz, obierz i przeciśnij przez praskę.
  2. Dodaj sól, jajko i połowę mąki. Wyrabiaj ciasto ręką, dosypując mąkę stopniowo.
  3. Ciasto ma być miękkie, elastyczne, ale nie klejące się. Nie przesadzaj z mąką – lepiej dać mniej niż więcej.
  4. Podziel ciasto na 3–4 części. Z każdej uformuj wałek na lekko oprószonej mąką stolnicy (często nie trzeba podsypywać wcale).
  5. Pokrój wałki na ukośne kawałki. W międzyczasie zagotuj wodę z solą.
  6. Wrzucaj kopytka na wrzątek partiami. Gotuj do momentu wypłynięcia na powierzchnię + 1 minuta.
  7. Wyjmuj łyżką cedzakową, podawaj od razu lub podsmaż później na maśle.

Wskazówka: jeśli chcesz, możesz dodać do ciasta łyżkę masła lub odrobinę startego parmezanu – kopytka zyskają na smaku.

Co podać do kopytek z pieczonych ziemniaków?

Te kopytka są na tyle delikatne i smaczne, że spokojnie mogą grać główną rolę. Ale warto je podkręcić dodatkami.

  • Zrumieniona cebulka – klasyka, która nigdy się nie nudzi.
  • Masło szałwiowe – szybkie i eleganckie: na patelni rozpuść masło, dodaj świeże zioła i chwilę podsmaż.
  • Sos grzybowy – idealny jesienią, szczególnie z borowików lub kurek.
  • Gulasz mięsny – kopytka świetnie wchłaniają sosy, więc sprawdzą się jako dodatek do wołowiny, dziczyzny czy kurczaka.

Ciekawym pomysłem jest też przygotowanie zapiekanki – wymieszaj ugotowane kopytka z ulubionym sosem, posyp serem i zapiecz.

Jeśli chcesz zrobić wersję bardziej nowoczesną, dodaj do ciasta purée z dyni albo szpinaku – kolorowe kopytka robią wrażenie, a smak dalej jest domowy.

Fot. Adobe Stock, Fryderyk