Mój dziadek słynął w rodzinie z najlepszego świątecznego bigosu. Danie pachniało wędzonką, mięsem, przyprawami i świętami. Ale sekret jego wyjątkowego smaku nie tkwił tylko w sposobie gotowania, lecz w czymś, co dziadek zaczynał robić już w listopadzie. Dzięki temu bigos był zawsze „na bogato”, a przy okazji nic się w kuchni nie marnowało. Sprawdź, jak prosty i oszczędny trik może odmienić twój świąteczny bigos.

Mrożenie resztek wędlin

Kiedy byłam dzieckiem, dziadek powtarzał, że dobry bigos dojrzewa nie tylko w garnku, ale i w zamrażarce. Już na początku listopada zaczynał „polowanie” na wszelkie resztki wędlin – te, których nikt już nie chciał jeść na kanapce, ale które wciąż miały w sobie mnóstwo smaku. Kawałek kiełbasy, końcówka boczku, plaster szynki z lodówki – wszystko to trafiało do specjalnego woreczka w zamrażarce z dopiskiem „DO BIGOSU”. To była jego metoda 2w1: po pierwsze - zero marnowania jedzenia, po drugie - zawsze pełen smaku, sycący bigos, który wszyscy chwalili.

Mrożenie resztek – praktyczne, proste, genialne

Zacznij już dziś. Za każdym razem, gdy zostanie ci w lodówce kawałek dobrej wędliny – nie wyrzucaj, nie zostawiaj, aż obeschnie. Włóż do szczelnego pojemnika lub woreczka i włóż do zamrażarki. Dzięki temu przed świętami będziesz mieć gotowy zestaw aromatycznych dodatków do bigosu.

Zamrażarka to idealne miejsce na przechowywanie takich skarbów - wędliny można mrozić nawet do 3-6 miesięcy, ale dla najlepszego smaku trzymaj się zasady: od listopada do świąt to złoty czas na ich zbieranie.

Co warto wrzucać do „bigosowego” pojemnika?

Nie wszystko się nada, ale wiele popularnych wędlin świetnie podkręci smak bigosu. Wybieraj te, które mają wyrazisty aromat i nie są zbyt suche.

Do mrożenia idealnie nadają się:

  • końcówki kiełbasy wiejskiej, jałowcowej, podwędzanej
  • plasterki boczku – surowego, parzonego lub wędzonego
  • resztki szynki – najlepiej wędzonej, gotowanej lub pieczonej
  • małe kawałki karkówki, łopatki, golonki
  • drobne skrawki domowych pieczeni – wieprzowych i drobiowych
  • kości z mięsem (np. z żeberek) – jeśli gotujesz na ich bazie bigos, dadzą mnóstwo aromatu

Unikaj natomiast:

  • wędlin bardzo przetworzonych, np. mielonek
  • produktów z dużą ilością konserwantów
  • mocno przesuszonych, które po ugotowaniu mogą być łykowate

Jak użyć mrożonych resztek?

Tu również warto się trzymać metody dziadka. Wyciągnij wszystko z zamrażarki dzień przed gotowaniem i pozwól, by spokojnie się rozmroziło. Potem wrzuć je razem z innym mięsem (jeśli dodajesz) do garnka z kapustą.

Wędliny oddają smak kapuście. Jeśli boisz się, że część wędlin się rozpadnie, nie martw się. To nawet lepiej! Właśnie to sprawia, że bigos smakuje tak dobrze.

Ten sposób sprawia, że nawet jeśli przed świętami nie planujesz dużych zakupów mięsnych, twój bigos będzie pełen smaku. Mrożone resztki to esencja zbierana tygodniami bardzo różnorodna. Każdy kawałek wnosi coś innego: wędzony aromat, nutę przypraw, tłuszcz, który zmiękcza kapustę.

Co więcej, taka mieszanka jest dużo ciekawsza niż bigos zrobiony tylko z jednego rodzaju mięsa. I właśnie to wszyscy zawsze u dziadka cenili: ten smak, który trudno było opisać, ale który zostawał w pamięci na długo.

Patent nie tylko na święta

Choć ten sposób najczęściej stosowany był przed Bożym Narodzeniem, nic nie stoi na przeszkodzie, byś robił to cały rok. Zbieraj skrawki, mroź je i szykuj bigos zawsze, gdy masz ochotę – na Nowy Rok, w karnawale, na Wielkanoc albo po prostu w chłodniejszy weekend.

Możesz też mrozić gotowe porcje bigosu – z czasem nabiera on jeszcze więcej smaku. Dziadek mawiał, że najlepszy bigos to ten, który był już odgrzewany przynajmniej trzy razy – i nie sposób się z tym nie zgodzić.