Jeśli pamiętasz smak rybnych konserw z czasów PRL-u, to na pewno obiła ci się o uszy nazwa sajra. Dla wielu była symbolem luksusu w skromnych czasach - rarytasem, który pojawiał się na stołach od święta lub gdy udało się „upolować” coś lepszego niż zwykłą makrelę. Choć lata minęły, sajra znów wraca na półki, tyle że dzisiaj jest na wyciągnięcie ręki, bo kupisz ją w puszce w wielu marketach i sklepach azjatycką żywnością.

Może i wygląda niepozornie, ale jeśli dasz jej szansę, zaskoczy cię smakiem, zwartym mięsem i uniwersalnością wykorzystania. A jeśli wychowałeś się w latach 70. czy 80., to ten smak może przywołać wspomnienia kanapek z dzieciństwa – tych jedzonych na szybko, ale z apetytem.

Sajra, co to właściwie za ryba?

Sajra (Cololabis saira), znana również jako saira japońska lub morszczuk japoński, to smukła, wąska ryba występująca naturalnie w wodach Pacyfiku, szczególnie u wybrzeży Japonii i Korei. Jej mięso jest ciemniejsze niż u tradycyjnych ryb dostępnych w Polsce, ale ma bardzo zwartą strukturę, intensywny smak i niewiele ości, co sprawia, że idealnie nadaje się do konserwowania.

To właśnie w tej formie - w puszce - najczęściej trafiała do polskich sklepów w czasach PRL. Przyjeżdżała z ZSRR lub krajów azjatyckich jako efekt wymiany handlowej. Puszka z sajrą w sosie własnym lub oleju była produktem nieco egzotycznym, ale dostępnym. Pozwalała też nieco urozmaicić sobie menu.

Dlaczego warto sięgnąć po sajrę dziś?

Bo to ryba pełna smaku, której nie trzeba długo obrabiać, ani specjalnie przyprawiać. Wystarczy otworzyć puszkę, odcedzić i zjeść z chlebem albo dodać do pasty czy sałatki. Jej mięso jest mięsiste, ale nie suche, tłuste w sam raz, o intensywnym, lekko wędzonym posmaku – zwłaszcza jeśli kupisz wersję w oleju. Co ważne, sajra ma niewiele drobnych ości, więc nie wymaga długiego wybierania jak np. karp czy śledź.

Dodatkowo to ryba, która, mimo że przywożona z daleka, jest tańsza niż popularny łosoś, a pod względem wartości odżywczych wcale im nie ustępuje. To dobre źródło białka, tłuszczów omega-3 i mikroelementów, które są ważne zwłaszcza zimą.

Jak wykorzystać sajrę w kuchni?

Najprościej? Na kanapkę - wystarczy kromka chleba, trochę masła, kawałki sajry i plaster ogórka kiszonego. Taki zestaw nie tylko syci, ale też smakuje jak z PRL-owskiej kuchni: prosto, ale konkretnie.

Możesz też przygotować pastę rybną. Rozgnieć sajrę widelcem z odrobiną majonezu, posiekanym jajkiem na twardo i szczypiorkiem. Idealne smarowidło na śniadanie czy kolację.

Sajra dobrze sprawdza się również jako baza do sałatek warzywnych – zwłaszcza tych z ziemniakami, ogórkiem kiszonym i cebulą. Z powodzeniem zastąpi w nich tuńczyka czy makrelę.

Spróbuj też dodać ją do makaronu – wystarczy ją podgrzać z czosnkiem i cebulką na patelni, dodać odrobinę śmietanki i ugotowany makaron. Prosty, a bardzo smaczny obiad gotowy w 15 minut.

Gdzie szukać sajry?

Najczęściej znajdziesz ją w sklepach z produktami ze wschodu lub azjatyckimi, ale coraz częściej pojawia się też w większych marketach, np. na półkach z konserwami rybnymi. Stale dostępna jest w sklepach internetowych.

Najpopularniejsze są puszki w oleju lub sosie własnym – obie wersje mają swój urok i dobrze się przechowują. Cena? Zwykle od 10 do 17 zł za puszkę (250-280 g) – naprawdę korzystnie, jak na rybę tak smaczną i wszechstronną.