Gdy pierwszy raz spróbowałam gotować rosół po babcinemu, nie mogłam uwierzyć w efekt. Zupa była klarowna, lekka, pełna smaku, a ja nie musiałam przez pół godziny stać nad garnkiem i mieszać w nim pracowicie łyżką cedzakową, żeby pozbyć się nieładnych szumowin. Wystarczył jeden patent. Sama babcia Marysia śmieje się, że teraz jej kuchnia to połączenie tradycji z nowoczesnością. Jej sekret to patent K–L, czyli kostki lodu.
Klarowny rosół bez zbierania piany
Babcia powtarza, że najważniejsze nie jest to, co wrzucasz do garnka, tylko jak przygotowujesz mięso przed gotowaniem. To właśnie tam tkwi sekret braku szumowin. Szumowiny powstają, gdy białko i resztki krwi z mięsa zaczynają się ścinać podczas gotowania. Wtedy tworzy się szara, nieapetyczna piana. Babcia Marysia nigdy nie miała z tym problemu, bo zanim postawi rosół na kuchence, mięso dokładnie oczyszcza i chłodzi.
Dawniej babcia oczywiście nie miała nowoczesnej lodówki z kostkarką. Wtedy radziła sobie po swojemu – zalewała mięso bardzo zimną wodą, czasem wynosiła garnek do sieni lub stawiała go na parapecie, jeśli na dworze było chłodno. Mówiła, że „mięso musi się odstać, żeby puściło wszystko, co niepotrzebne”.
Patent K–L, czyli nowoczesny sposób na babciną mądrość
Od kilku lat babcia ma nową lodówkę z kostkarką. I choć nadal gotuje po staremu, ten jeden krok unowocześniła. Zanim włoży mięso do wody, wrzuca do niej sporo kostek lodu – to jej słynny patent K–L. Woda robi się lodowata, a to pozwala mięsu dokładnie się oczyścić. Babcia trzyma garnek z mięsem w lodówce przez kilka godzin, czasem nawet całą noc. W tym czasie białko i resztki krwi mają czas, żeby się oddzielić i osadzić na dnie.
Rano babcia po prostu odlewa wodę, płucze mięso i dopiero wtedy zaczyna gotować rosół w świeżej, zimnej wodzie. Dzięki temu nie powstają żadne szumowiny – wszystko, co mogłoby zmącić bulion, zostaje usunięte wcześniej.
Efekt? Złocisty rosół jak z bajki
Jeśli więc marzysz o rosole, który wygląda jak z książki kucharskiej, spróbuj metody babci Marysi. Przed gotowaniem zanurz mięso w bardzo zimnej wodzie z kostkami lodu i wstaw garnek do lodówki na kilka godzin. Kiedy później postawisz go na ogniu, nie zobaczysz ani jednej szumowiny. Zamiast zbierać pianę, po prostu usiądź i poczekaj, aż rosół zacznie pachnieć domem. Babcia mówi, że wtedy smakuje najlepiej — bo powstaje spokojnie, bez pośpiechu i bez nieapetycznych, brzydkich szumowin.

















