Na śniadanie czy kolację nie było nic lepszego niż kromka wysmarowana grubo masłem i właśnie one. Jedna grubsza pajda wystarczała za cały posiłek. Dzieci na podwórku nie rozumiały, jak mogę je jeść, bo same wcinały już płatki z mlekiem i toną cukru - a ja wolałam jeść jak moi rodzice i dziadkowie. Jak to mówią, „gena nie wydłubiesz”. Nie lubię kupować kota w worku, dlatego bardzo się cieszę, że zamiast puszki jest tutaj słoiczek. Wszystko widać, producent się nie wstydzi, bo nie ma czego. A to coś pysznego: szproty wędzone w oleju. Dokładnie takie, jakie utkwiły mi w pamięci na długie lata - pod względem smaku i charakterystycznego zapachu.

Czym wyróżniają się te szproty wędzone w oleju? 

Po pierwsze, producent nie wstydzi się tego, co wytwarza. Rybki podane są jak na tacy - przez szkło widać, że to nie byle jakie okazy. Są dość spore. W słoiku jest ok. 170 g samych ryb (bez główek, niefiletowanych), reszta to olej (rzepakowy lub słonecznikowy w zależności od serii) i sól. Tyle. Taki sam jest skład produktu na etykiecie. Ości obawiać się nie trzeba. Są na tyle drobne i cienkie, że nic nie stanie w gardle, tym bardziej, jeśli rozgnieciesz rybki. Waga całej puszki to najczęściej 170-200 g, z czego niewielka część to ryby, a większość - sos. Słoik o łącznej wadze 250 g kosztuje w Biedronce 9,99 zł. Ryby poławiane są w Morzu Bałtyckim, na Łotwie.

Redakcja MojeGotowanie.pl Zdjęcie własne

Na pewno nie raz, otwierając puszkę, przydarzyło ci się szukać z lupą filetów w sosie czy w oleju. Marka deklaruje, że w słoiku jest nie mniej niż 70% samych rybek, więc można czuć się pewnie i brać w ciemno, bez obaw, że kupujesz głównie sos. Z tego względu (i z uwagi na smak również) wolę zdecydowanie opcję w oleju niż w sosie. W dobrze doprawionym, mocnym i słonym sosie łatwo ukryć niską jakość produktu. W przypadku oleju prawda wyjdzie na jaw zdecydowanie szybciej. 

Jak pachną i smakują szproty Amberfish?

Po odkręceniu słoika w temp. pokojowej czuć mocny zapach wędzenia. Nie da się go niczym zagłuszyć i zneutralizować. To po prostu trzeba lubić. Te szprotki są same w sobie tak smaczne, że nie potrzebują żadnego towarzystwa ani doprawiania. Aromat wędzenia, wyrazisty rybny smak, który wędzenie podkreśla i sól. Jeśli lubisz, możesz dodatkowo doprawić je świeżo zmielonym pieprzem (czarnym lub, jeszcze lepiej, białym), ale każdy inny dodatek będzie z nimi rywalizować o przewagę.

Rybki, mimo że małe, nie rozpadają się też zbyt łatwo pod widelcem, są dość jędrne i trzeba z nimi nieco popracować, by rozgnieść je na pastę. Smak jednak zdecydowanie to wynagradza. Głęboki, słony, ale jest w nim też lekka kwaskowa, orzeźwiająca nuta. Zdecydowanie nie da się nudzić łasuchom, które zdecydują się na spróbowanie - i pozostanie na języku na dłuższy czas. 

Redakcja MojeGotowanie.pl, zdjęcie własne

Jak wykorzystać wędzone szprotki w oleju? Nie tylko pasta do kanapek

Choć większość myśląc o takich szprotach, kojarzy je wyłącznie z pastami na kanapki (w tym słynną awanturką z twarogiem), możliwości wykorzystania takich rybek jest więcej. Nadają się one np. do sałatek na bazie ziemniaków lub sałaty. Najlepsza będzie chrupiąca lodowa lub rzymska. Do tego wystarczy ugotować jajko na twardo, pokroić pomidory, posypać kaparami i polać odrobiną oleju spod szprotek - bo on też nadaje się jako dodatek. Można na nim nawet smażyć - zupełnie tak, jak na oleju spod suszonych pomidorów. Same ziemniaki zasmażane na takim oleju też będą pyszne - np. z dodatkiem cebuli i oliwek.

Wędzone szproty w oleju sprawdzą się również jako dodatek do makaronu. Wystarczy podsmażyć cebulę na złoty kolor (nawet na oleju ze szprotek), dorzucić na patelnię lekko rozgniecione szproty, wyrazisty biały ser (np. feta), nieco śmietany lub jogurtu i podsmażyć z odrobiną startej skórki z cytryny. Po doprawieniu solą i pieprzem sos jest gotowy. Szybkie, proste, ale z fantazją. Taki sos będzie pasować np. do rurek lub szerokich wstążek, które łatwo łapią i chłoną sos. 

Szprotki wędzone w oleju wykorzystasz też do zapiekanek - klasycznej ziemniaczanej lub na bułkach czy bagietkach - z tartym serem i drobno posiekanymi warzywami oraz ziołami. Taki rybno-warzywny miks wykładamy na bułkę i zapiekamy 5 minut w temp. 200 st. C - tylko tyle, by bułka zrobiła się chrupka, a serce zapiekanki gorące.