Przetworów z tak długą historią nie ma w sklepach zbyt wiele. Z reguły nikt nie spodziewa się fajerwerków w tej kategorii. Wszyscy wiedzą, czego mniej więcej można się spodziewać. Dostępne są ewentualnie różne warianty dżemów śliwkowych - np. z kakao lub pomarańczą, ale mało która marka może pochwalić się powidłami śliwkowymi wg kultowego od ponad wieku przepisu innego niż wszystkie. Już po odkręceniu słoika widać i czuć, w czym rzecz. Będą świetne nie tylko do przekładania piernika czy nadziewania pierniczków, ale też do innych ciasteczek, drożdżówek czy do codziennych zimowych owsianek. Takie powidła w przeszłości trafiały również do konkurencyjnego Lidla, ale od dawna ich tam nie widziałam. Trafiłam na nie dopiero w Biedronce.
Czym wyróżniają się powidła z Turyngii?
Są czarne jak noc, ale to nie wszystko. Jeśli jesteś przyzwyczajony do powideł z kawałkami owoców, tutaj tego nie znajdziesz. To wygotowany na gładko błyszczący mus w głębokim, ciemnobrązowym i intensywnym kolorze. Powidła z Turyngii Mühlhäuser oprócz śliwek i cukru zawierają też przyprawy korzenne, dzięki którym smak jest jeszcze głębszy. Producent nie zdradza na etykiecie, co konkretnie dodał, ale na języku przebija się cynamon i kardamon. Są one lepiej wyczuwalne w samym smaku niż zapachu - aromat dojrzałych śliwek jest dominujący. Czuć też nawet karmelową nutę - niesamowite, ile można wyciągnąć ze śliwek.
Redakcja MojeGotowanie.pl Zdjęcie własne
Dzięki takim przyprawom powidła nie są jednoznaczne i nudne. Poza tym, mają też karmelowe nuty, ale jednocześnie pozostają lekko kwaskowate. Ten kwasek również jest bardzo charakterystyczny. Słoik o pojemności 450 g kosztuje zaledwie 8,99 zł. Jak na produkt z takim życiorysem, zdecydowanie warto. Sprawdzając cenę, byłam pewna, że wyjdzie drożej.
Jaki skład mają niemieckie powidła śliwkowe Mühlhäuser?
W domowych powidłach niemieckich tego typu często pojawia się lekki kwasek - a to dzięki dodatkowi octu owocowego podczas smażenia. Ocet dodatkowo przyspiesza rozpadanie się śliwek na mus. Niemcy najczęściej używają malinowego lub pomarańczowego, ale można też wykorzystać jabłkowy. Na etykiecie biedronkowej wersji octu nie ma - producent go nie wyszczególnił. Są za to wyłącznie śliwki, cukier i przyprawy. Dokładny skład i proporcje trzymane są w sekrecie, dzięki czemu smak jest niepowtarzalny i niezmienny od lat. A oto jeszcze makroskładniki dla łasuchów:
Redakcja MojeGotowanie.pl Zdjęcie własne
Dodatkowym bonusem jest fakt, że 100 g powideł powstało z 220 g śliwek. To 200% tego, co można ze śliwek wyciągnąć - prawdziwy koncentrat. I o ile za świeżymi owocami nie przepadam (wolę gruszki i jabłka), śliwki w takiej formie mogę jeść łyżkami.
Do czego wykorzystać powidła?
Powidła Mühlhäuser kupiłam z myślą o świętach i kanapkach na śniadanie (na ciemnym chlebie żytnim, obowiązkowo), ale dno słoika zobaczę na pewno szybciej i trzeba będzie je dokupić. Zamierzam wzbogacić nimi bigos - nabierze apetycznego, brązowego koloru i bogatszego smaku. Dodam je też do farszu na pierogi na słodko i obowiązkowo do piernika - do samego ciasta lub do przełożenia blatów. Myślę też o upieczeniu z nimi klasycznego pleśniaka. Po świętach chętnie zjem z nimi racuchy lub naleśniki - wymieszam z nimi twaróg do nadzienia.
















