Markę Maluta znam od przynajmniej 5 lat. U mnie w osiedlowym sklepie długo nie było zbyt dużego wyboru produktów tej marki, więc brałam to, co było. A był to sztos, który pozostaje sztosem do tej pory - jogurt bałkański. Daje się on kroić nożem, łyżka wchodzi jak w masło i nie chce wyjść. Jest jednocześnie też zupełnie inny niż lidlowa nowość tej marki. Gdy tylko zobaczyłam że Maluta zaczęła rozpychać się z kolejnymi produktami na półkach sklepowych, od razu musiałam przetestować następną propozycję.

Smak, który wciąga od pierwszej łyżki

To jogurt śmietankowy Maluta bez laktozy. Nabierasz łyżką i on po prostu na niej siedzi. Nie spływa, nie ucieka, nie robi się wodnisty. Konsystencja jest gładka, aksamitna i równa. Taka, że chcesz nabrać jeszcze raz, bo sama aksamitna tekstura podczas jedzenia sprawia przyjemność. Nie mówiąc już o smaku.

Redakcja MojeGotowanie.pl zdjęcie własne

Smak zaskakuje najbardziej. Jest łagodny do granic możliwości. Tak łagodny, jakbyś jadł nie jogurt, a słodką śmietankę. Zero tej charakterystycznej kwasowości, która często przebija w konkurencyjnych jogurtach naturalnych. Tu jej nie ma ani trochę. Człowiek aż się zapomina, co je, bo w głowie włącza się raczej wspomnienie śmietanki z dawnych lat niż klasycznego jogurtu. Taki właśnie jogurt jadłam dawniej. Brak kwasowości to nie tylko kwestia receptury czy ilości tłuszczu. To też efekt tego, że jogurt jest bez laktozy. Dzięki temu smak jest jeszcze bardziej miękki, spokojny i „okrągły”. Wręcz słodki (a bez cukru) i nie potrzebuje miodu czy owoców - choć wtedy będzie jeszcze smaczniejszy. 

Redakcja MojeGotowanie.pl zdjęcie własne

W kubeczku masz 220 g, więc to nie jest mały jogurcik do „machnięcia” na 2 łyżki. Wystarczy na porządne śniadanie lub przekąskę po kolacji, kiedy coś by się jeszcze zjadło, ale bez szaleństw. W Lidlu kosztuje 2,99 zł. Widziałam go też w Aldi i w Auchan, więc można go dostać zdecydowanie łatwiej niż kiedyś. 

Skład jak z dawnych czasów

Bardzo cieszy mnie podejście producenta do składów swoich produktów - tu nie ma miękkiej gry i zgniłych kompromisów. Skład jest krótki i konkretny. W środku masz mleko, śmietankę i żywe kultury bakterii jogurtowych. Koniec historii. Żadnych zagęstników, żadnego mleka w proszku, żadnych cudów na literę E.

Redakcja MojeGotowanie.pl zdjęcie własne

I dokładnie takie jogurty pamiętam z dzieciństwa. Być może kojarzysz ryflowane, prostokątne kubeczki. Stały w lodówce jak żołnierzyki. Smak był prosty, śmietankowy, miękki. Ten jogurt Maluty smakuje mi właśnie jak wtedy. Jakby ktoś odgrzebał starą recepturę i tylko przelał ją do współczesnego opakowania. Produkt przenosi w czasie. I robi to bez udawania, dokładnie tak samo jak przy jogurcie bałkańskim - uważam, że najlepszym tego typu dostępnym w zwykłych marketach.

Na co tu uważać?

Nie ma co udawać, że to jogurt „leciutki jak chmurka”. Ma 9 g tłuszczu w 100 g, więc procentowo jest blisko lekkiej śmietany. Dla niektórych to może być już problem, bo na rynku sporo jogurtów ma mniej. Ten jest wyraźnie bardziej śmietankowy i bogatszy. Ja to lubię. Ten tłuszcz ze śmietanki niesie smak i robi całą robotę. Dzięki niemu konsystencja jest taka zwarta, a smak tak miękki.

Ilość tłuszczu przekłada się tez na kaloryczność - 108 kcal w 100 g, a opakowanie ma 220 g. Jeśli szukasz jogurtu, który ma być intensywnie kremowy, wyraźny i konkretny, to będziesz zadowolony. Takim jogurtem spokojnie możesz zabielić też dowolną zupę. Jeśli jednak wolisz chudsze i bardziej kwaskowe, to możesz się zdziwić.