Jeśli zdarzyło ci się siedzieć przy stoliku z widokiem na morze i podano ci talerz z malutkimi, smażonymi rybkami, to najpewniej były to właśnie one. Jadane w całości, bez filetowania, bez usuwania ości – bo są tak drobne i delikatne, że rozpuszczają się w ustach. Aterynki. Mało kto w Polsce zna ich nazwę, a jeszcze mniej osób wie, że można je kupić również u nas. Sprawdź, dlaczego warto się za nią rozejrzeć i jak bez wielkiego wysiłku przenieść smak greckiej tawerny do własnej kuchni.
Co to właściwie jest aterynka?
Aterynka („atherina”) to niewielka ryba z rodziny aterynowatych. Dorasta maksymalnie do kilkunastu centymetrów, ale najczęściej ma około 5–9 cm. Jej ciało jest smukłe, lekko przezroczyste, z charakterystycznym srebrzystym pasem biegnącym wzdłuż boków. Łatwo ją pomylić z innymi drobnymi rybkami, ale to właśnie aterynki królują na śródziemnomorskich stołach w wersji smażonej „na chrupko”.
Występuje przede wszystkim w ciepłych wodach – można ją spotkać w Morzu Śródziemnym, Czerwonym, Czarnym, a nawet u wybrzeży Portugalii. Żyje w ławicach, blisko brzegu, najczęściej tam, gdzie woda jest spokojna i płytka.
Aterynki nie wymagają specjalnych sztuczek. Sekret leży w prostocie – dobra oliwa, odpowiednia temperatura smażenia i natychmiastowe podanie. Dzięki temu rybki są chrupiące z zewnątrz, a miękkie w środku. Dla wielu osób to kwintesencja beztroskiej, wakacyjnej kuchni – jedzenie, które nie wymaga sztućców ani zastanawiania się: „czy tu są ości?”.
Gdzie dostaniesz aterynki?
W Grecji, Chorwacji, Hiszpanii czy we Włoszech trudno trafić do tawerny, gdzie nie pojawiłaby się w menu. Podawane na ciepło, prosto z patelni, skropione sokiem z cytryny.
Choć trudno ją znaleźć w zwykłych osiedlowych sklepach, da się ją dostać w Polsce – trzeba tylko wiedzieć, gdzie szukać. Najczęściej dostępna jest w wersji mrożonej. Co jakiś czas pojawia się w większych marketach, takich jak Carrefour, Selgros czy Makro. Warto zaglądać do zamrażarek oznaczonych jako „owoce morza” – tam najczęściej można ją wypatrzyć.
Aterynki są pakowane zbiorczo od kilkaset gramów do nawet kilograma. To nie są porcje na jeden obiad, ale właśnie takie, jakie serwuje się na imprezach lub przy wspólnym stole. Cena zwykle nie jest wygórowana – porównywalna z mrożonymi krewetkami, a czasem nawet niższa.
Jak przygotować aterynki w domu?
Aterynki najlepiej smakują smażone. Nie trzeba ich patroszyć ani filetować – to jedna z ich największych zalet. Wystarczy je dokładnie rozmrozić, osuszyć papierowym ręcznikiem i obtoczyć w panierce. Najlepiej sprawdza się po prostu mieszanka mąki pszennej i kukurydzianej – dzięki temu rybki będą jeszcze bardziej chrupiące. Niektórzy dodają odrobinę soli i pieprzu już na tym etapie, ale można też przyprawić je po usmażeniu.
Rozgrzej mocno olej (najlepiej w szerokiej patelni lub głębokim rondlu) i smaż ryby partiami – nie wrzucaj wszystkich naraz, żeby temperatura gwałtownie nie spadła. Każda partia powinna się smażyć tylko kilka minut, aż nabierze złotego koloru.
Do takiego dania nie potrzeba wiele: kromka chleba, świeża natka pietruszki, cząstki cytryny. Przyda się też aioli do maczania albo sos tatarski. Możesz postawić obok lekką sałatkę z zielonego ogórka.

















