Od czerwca etykiety miodów sprzedawanych w Unii mają jasno wskazywać, skąd dokładnie pochodzi miód. Jeśli produkt jest mieszanką z różnych krajów, na opakowaniu musi się pojawić lista państw pochodzenia w kolejności od największego udziału, a obok także procenty, które mówią, ile miodu jest z każdego miejsca. Dzięki takiemu uszczelnieniu przepisów sprzedawcy nie schowają już pochodzenia za ogólnymi hasłami typu „mieszanka miodów z UE i spoza UE”.
To ważne, bo jakość miodu na rynku bywa bardzo nierówna. Do tej pory łatwo było zredagować etykietę tak, żeby nie zdradzała zbyt wiele o źródle, szczególnie przy miodach sprowadzanych i mieszanych na dużą skalę (w tym miodach z Chin). Jednocześnie nowe przepisy idą krok dalej i wyraźnie uderzają w jeden konkretny typ produktu.
Co to jest przefiltrowany miód?
Przefiltrowany miód to produkt, który przeszedł tak intensywne filtrowanie, że utracił on cechy miodu naturalnego. W trakcie tego procesu usuwa się nie tylko przypadkowe drobinki, ale też rzeczy, które w miodzie są kluczowe: pyłek kwiatowy i część enzymów. Efekt widać gołym okiem. Taki miód jest bardzo klarowny, często wygląda „idealnie”, ale za tą perfekcją kryje się ubytek wartości odżywczych i utrudniona ocena pochodzenia.
Proces filtracji miodu / Getty/iStock Oleh Strus
Pyłek działa jak naturalny „odcisk palca” miodu. Pokazuje, z jakich roślin i z jakiego regionu miód pochodzi. Jeśli się go wytnie z produktu, praktycznie nie da się już potwierdzić źródła na podstawie składu. Dlatego przefiltrowane miody od dawna budzą podejrzenia organizacji pszczelarskich.
Po co filtruje się miód?
W normalnej, delikatnej filtracji chodzi o odsianie pojedynczych zanieczyszczeń. Problem zaczyna się wtedy, gdy filtracja jest przesadzona. Pszczelarze i ich organizacje mówią wprost: taka praktyka bywa stosowana po to, żeby zamaskować słabą jakość albo ukryć, że miód nie pochodzi z miejsca deklarowanego na etykiecie.
Ponieważ przefiltrowany miód jest mocno przetworzony, nie wolno go traktować tak samo jak miodów tradycyjnych. Nie powinien być sprzedawany jako konkretna odmiana, taka jak akacjowy, lipowy albo wielokwiatowy, bo po takiej obróbce brakuje w nim elementów potwierdzających odmianę. Na opakowaniu miodu od czerwca oprócz dokładnych źródeł pochodzenia miodu ma pojawiać się jasna informacja, jeśli produkt był filtrowany.
O co zapytać sprzedawcę przy zakupie miodu?
Sprzedawcę trefnego miodu lub kogoś, kto kompletnie nie zna swojego towaru zaskoczysz pytaniem o przewodność miodu. Profesjonalista zawsze udzieli ci na nie odpowiedzi. Przewodność elektryczna miodu to parametr, który pokazuje ilość składników mineralnych i kwasów organicznych w produkcie. Mierzy się ją w roztworze miodu i na tej podstawie można wnioskować o jego typie oraz pochodzeniu botanicznym. Oto wartości dla poszczególnych rodzajów miodu:
- miód nektarowy: <0,8mS/cm
- miody ze spadzi liściastej, kasztanowe i ich mieszanki: >0,8 mS/cm
- miody nektarowo-spadziowe: przewodność nie niższa niż 0,6 mS/cm
- miody ze spadzi iglastej: nie mniej niż 0,95mS/cm
Wartości skrajnie niskie (poniżej 0,1) mogą sugerować rozcieńczenie albo zafałszowanie syropami cukrowymi. Co ważne, nie określa się przewodności właściwej dla miodu pochodzącego z wrzośca, eukaliptusa, lipy, wrzosu pospolitego, manuka i drzewa herbacianego.
To proste pytanie działa jak test na sprzedawcę. Kto ma miód z pewnego źródła i zna wyniki badań, powie ci od razu, jaka jest przewodność i co z niej wynika. Ten, kto sprzedaje produkt niewiadomego pochodzenia, zacznie kluczyć przy odpowiedzi.
















