Marka Kikkoman to legenda w świecie sosów sojowych. Ich receptura pozostaje niezmienna od lat. Cała tajemnica tkwi w naturalnej fermentacji, dzięki której sos nabiera głębi i charakterystycznego smaku umami. Wersja Poke to delikatniejsza odsłona klasycznego sosu sojowego, stworzona specjalnie do współczesnych potraw – szczególnie poke bowli, sałatek, ryb i dań z warzywami. Ma łagodniejszy smak, subtelnie słodkawy i wyjątkowo aromatyczny, dzięki czemu świetnie sprawdza się nie tylko w kuchni azjatyckiej.
Dlaczego nazywam go „płynnym złotem”?
Bo naprawdę potrafi odmienić każde danie – dosłownie. Czasem wystarczy kilka kropel, żeby z pozornie prostego obiadu powstało coś wyjątkowego. Ryż, warzywa i kawałek mięsa? Z odrobiną Kikkoman Poke smakują jak w sushi barze. Zwykły makaron z warzywami? Po dodaniu sosu nabiera głębi i tego słynnego „piątego smaku” – umami. To produkt, który podkreśla smak, ale go nie przytłacza. Nie jest za słony, nie zostawia gorzkiego posmaku – tylko elegancki, intensywny aromat.
redakcja mojegotowanie.pl
Do czego używam sosu Kikkoman Poke?
Na początku stosowałam go głównie do potraw azjatyckich, ale szybko okazało się, że pasuje właściwie do wszystkiego. Dziś dodaję go niemal codziennie:
- Do poke bowl – z ryżem, warzywami, tofu lub łososiem – tworzy idealny balans smaków.
- Do makaronu – świetny do spaghetti z warzywami albo smażonego makaronu ryżowego.
- Do ryb – kilka kropel wystarczy, by łosoś, dorsz czy tuńczyk nabrały głębi smaku.
- Do mięs – doskonały jako baza do marynat – z miodem, czosnkiem i imbirem tworzy marynatę idealną do kurczaka lub wołowiny.
- Do warzyw stir-fry – z brokułem, papryką i marchewką tworzy pyszne, szybkie danie z patelni.
- Do sałatek – jako składnik sosu z oliwą, miodem i cytryną – prosty, ale genialny dressing.
- Do bulionu lub zupy – kilka kropel w rosole czy kremie pomidorowym wzmacnia smak jak żadna przyprawa.
Zauważyłam, że coraz częściej używam go też do typowo polskich dań. Kilka kropel w bigosie, gulaszu czy nawet sosie do klopsików potrafi zdziałać cuda – zamiast dosalać, po prostu dolewam odrobinę Kikkoman. Efekt? Głębszy, bardziej „mięsny” smak, bez przesady i bez sztucznych dodatków.
Za co go uwielbiam?
Za uniwersalność. Kikkoman Poke działa trochę jak przyprawa, trochę jak sos – nadaje potrawom głębi, ale nie wymaga żadnego wysiłku. Nie trzeba się zastanawiać, co jeszcze dodać – on sam „robi robotę”. Wystarczy kapka, by zwykły obiad nabrał charakteru kuchni fusion. I co najważniejsze – butelka starcza na długo. Wydaje się mała, ale sos jest tak intensywny, że używa się go dosłownie po kilka kropel.
Cena i dostępność
W Biedronce butelka Kikkoman Poke (250 ml) kosztuje 17,99 zł. Czasem pojawia się też w promocji – wtedy warto kupić od razu dwie, bo ten sos szybko znika z półek.















